perbrand perbrand
203
BLOG

Michnik przewidywalny do bólu. Relacja ze spotkania we Wrocławiu

perbrand perbrand Polityka Obserwuj notkę 4

Moja relacja z dosyć szumnie zapowiadanej, również na Salonie24, wczorajszej wizyty Adama Michnika na Uniwersytecie Wrocławskim (Wydział Prawa, sala imienia Unii Europejskiej) będzie krótka i nawiązuje do relacji Rybitzkiego:

 http://rybitzky.salon24.pl/15633,index.html  Zaskoczyła mnie , wręcz zaszokowała, jedna rzecz. Kiedy już z głównego mętnego tematu dyskusji ,,Polskie rozliczenia, czyli dlaczego Tadeusz Kościuszko nie mógł spać spokojnie” Michnik sam, nie sprowokowany przez nikogo, zszedł na kwestię lustracji, doczytał fragment listu ( którym się identyfikuję) o którym pisał Rybitzky  : ,,Zresztą, przecież tylko Ty, Redaktorze, masz dostęp do Prawdy. Tobie ona została powierzona pierwsza w posiadanie, tak samo jak dostęp do esbeckich teczek.” i  zareagował następująco. ,,Nikt nigdy nie może mi zrobić zarzutu, że wykorzystałem teczki albo wiedzę z nich przeciwko komukolwiek” –padły słowa Nadredaktora, jak zwykle pachnące niepotrzebnym patosem. Wtedy wśród mnie, siedzącego obok Rybitzkiego (studiujemy razem) i grupki znajomych rozległ się szmer który sprowadził się do jednej uwagi: A skąd to wiadomo? Jak to można sprawdzić?! . Wtedy już wiedziałem jakie zadać redaktorowi naczelnemu pytanie, planowałem drążyć w temacie osławionej czteroosobowej Komisji Historycznej z 1990 r. , zwanej potocznie komisją Michnika. Nic z tego, nie dane mi było tego dnia dowiedzieć się od Nadredaktora czegokolwiek.   Czy zwrócił ktoś uwagę na to, iż cytowaną ripostą Adam Michnik sam przyznał się, że jako pierwszy zrobił to, co przez 18 lat z takim jadem krytykował, czyli kąpał się w teczkach przez bite 2,5 miesiąca? Dodajmy mimochodem, iż bezprawnie i bez żadnej kontroli. Stwarzał ów precedens olbrzymie pole do polemik, zarzutów i dyskusji odnoszącej się do tego niewygodnego dla gościa całej wrocławskiej imprezy wydarzenia. Ledwo mogę uwierzyć, iż redaktorowi tak łatwo udało się ,wijąc się jak piskorz, prześlizgnąć bezkarnie przez ten problem, nie będącym zmuszonym do gęstego tłumaczenia się. Już drugi raz, tym razem znacznie dobitniej, przekonałem się że jest mistrzem demagogii, kluczenia, używania argumentów ad personam i uciekania od tematu używając do tego, tu totalnie szczerze, ogromnych zasobów własnej elokwencji i erudycji mających służyć obronie własnych, wybitnie wątpliwych racji, które w normalnym kraju nie były by możliwe do obrony. Sam fakt, że mu się po części nadal to udaje, świadczy znacząco o jego zdolnościach manipulacyjnych, zaś źle o Polakach i polskiej opinii publicznej. Przez bite półtorej godziny trzymaliśmy z Rybitzkym ręce uniesione w górze gotowi do zadania pytania, tyczącego się lustracji ale i nie tylko. Zgoda, często cichymi komentarzami, ostentacyjnym zaniechaniem klaskania kiedy ktoś po raz kolejny wygłaszał peany na cześć Michnika oraz brawami w przypadku odosobnionych trzech chyba głosów krytyki, dawaliśmy znać co sądzimy o całym wykładzie, wszystko jednak w ramach akademickiej kultury, można wierzyć lub nie.  ,,Dyskusję” prowadził naczelny wrocławskiej Wyborczej Jerzy Sawka ( tu pytanie o obiektywizm moderatora dyskusji będącego podwładnym głównej gwiazdy spotkania ,jest więcej niż zasadne, czyż nie?), facet wyjątkowo antypatyczny w swoim zachowaniu. Lustrował on precyzyjnie wzrokiem całą salę, decydując arbitralnie komu przyznać mikrofon a razem z tym prawo głosu Wiedząc najwyraźniej czego się po nas spodziewać (konkretnych pytań a nie wazeliny) często zerkał na stronę sali w której razem z grupką znajomych byliśmy zgromadzeni, dając nam sygnały potakiwaniem, że już za moment dostaniemy okazję do zadania pytania. Tak było przez dobrą godzinę, a na ok. pół godziny przed końcem spotkania Sawka dał nam wyraźnym skrzyżowaniem ze sobą rąk znak że nie załapiemy się już i tyle. Ja sam byłem ubrany w t-shirt z napisem ,,Nie czytam Gazety Wybiórczej” na tle loga GW, co chyba na stracie dyskwalifikowało mnie w desperackich próbach zadania jakiegoś pytania:)  Było jednocześnie i słabiej i mocniej niż rok temu., w trakcie promocji książki ,,Wściekłość i wstyd”, także na Uniwersytecie Wrocławskim. Słabiej, bo nawet cała sala wykładowa nie była pełna. Mocniej, bo tym razem padły nawet chyba trzy niewygodne pytania, oraz pojawiła się zwarta grupka nie pałająca do Nadredaktora specjalną polityczną namiętnością, łącznie z moją skromną osobą:) 

Co do relacji jotesz24 :

http://chamopole24.salon24.pl/15702,index.html

Wytłuścił on fragment opisu Rybitzkiego, który wspomniał, iż całkiem przypadkiem spotkaliśmy Michnika, Frasyniuka i jeszcze jednego faceta z ich obstawy. Otóż jako osoba która brała w tym udział mogę potwierdzić, że rzeczywiście natknęliśmy się na nich na ulicy absolutnie przypadkiem, wracając z  piwa, w godzinę po zakończeniu wykładu Nadredaktora na Uniwersytecie Wrocławskim. Sama nasza rozmowa z nimi była dosyć krótka oraz cokolwiek dołująca, Michnik wspomniał coś tradycyjnie o ,,gówniarzach” z IPNu, którzy nie mają prawa ich osądzać, bo siedzieli w więzieniu, do nas (oszczędzając jedynie wulgaryzmu ,,gówniarze”) odnosząc się zgoła podobnie. Wszelkie moje artykułowane zarzuty odpierał z szerokim uśmiechem na twarzy, z papierosem w ustach, poczuciem wyższości (intelektualnej, moralnej), twierdząc, że kłamię, no ale taki młody, więc nie należy się przejmować… 

Że co? Że powiedział ,,Odpieprzcie się od generała”? Oczywiście że tak, przyznał. I co z tego? Owa reakcja i konsekwentna krytyka wszelkiej próby wymierzenia Jaruzelskiemu sprawiedliwości  to żaden dowód na to że bronił autora stanu wojennego. Same kłamstwa i pomówienia. Stwierdzał to wszytsko już jakoś tak bez emocji, zaangażowania, jakby odlepywał wbitą na pamięć formułkę powtarzaną w kółko od 18 lat. Co skłoniło mnie to do refleksji, czy aby Nadredaktor sam dalej wierzy w to co głosi, czy kiedykolwiek wierzył? Naprawdę, w konfrontacji face to face retoryka michnika robi zupełnie inne wrażenie niż w oficjalnych, gazetowych sporach i może skłonić do zupełnie innego rodzaju dywagacji odnośnie intencji...

 Dla tych którzy przegapili wczorajszą imprezę z  redaktorem Michnikiem w tle, mam małe pocieszenie. Zapewnił mnie na koniec osobiście, iż jeszcze przyjedzie do Wrocławia. Pożyjemy, zobaczymy…Inna sprawa czy warto. Miało być tym razem tak ciekawie, a skończyło się jak zawsze. 
perbrand
O mnie perbrand

"- Jakim prawem?! - Prawem, a nie lewem , towarzyszu." fragment dialogu z "Ceny" Waldemara Łysiaka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka